Witamy, Gościu
Username: Password: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Trening w dniu 03.09.2015 roku (czwartek)

Trening w dniu 03.09.2015 roku (czwartek) 6 lata 7 miesiąc temu #886

W czwartkowe popołudnie nie mogło się obyć bez treningu z grupą DT. Dzisiaj dołączają do nas po krótkiej przerwie Alpejczycy, którzy kilka dni temu zjechali z górskich wojaży po Austrii i Francji. Liczna ekipa (Leszek, Krzysiek (Siema), Mirek, Jacek, Igor, Wojciech, Darek, Andrzej) zapowiada dłuższe wiezienie się na kole i to jest jedyna optymistyczna wiadomość. Towarzyszyć nam będzie słoneczko przy delikatnym zachmurzeniu i wiatr wiejący umiarkowanie z południowego wschodu. Andrzej proponuje dzisiaj jazdę na czas, ale w moim przekonaniu panujące warunki na trasie, nie są optymalne i węszę porażkę. Na trasie do Kłomnic zbieramy jeszcze po drodze Krzyśka (Pendolino). Do Wancerzowa jedziemy mocnymi zmianami w równym tępie – wygląda to obiecująco. Powoli dochodzę do wniosku, że dzisiaj nie mam takiej ochoty na ściganie jak dwa dni temu, a tym bardziej walkę z czasem do ostatniego kilometra. Na prowadzeniu odwalam pańszczyznę bez większego entuzjazmu i dokręcania śrubki. W końcu, kiedy Jacek zostaje w Kłomnicach, a Mirek puszcza bańki nosem, dochodzimy do wniosku, że to nie ma sensu i oficjalnie rezygnujemy z pomysłu Andrzeja. Na otwartych przestrzeniach wiatr daje się trochę we znaki i jedziemy maksymalnie po 37km/h. To jakoś mnie zdemotywowało i zupełnie odpuszczam pierwszy finisz za Mstowem, powoli gramoląc się na szczyt wzniesienia w Zawadzie z Mirkiem. Po kilkuset metrach doganiamy sprinterów na zjeździe za Zawadą. Krótkie przegięcie trasy przed Kłobukowicami jadę zachowawczo, wyprzedzany przez kilku zawodników – są coraz mocniejsi! Kiedy po sformowaniu peletonu ruszamy do Skrzydlowa (bez Wojciecha, któremu spadł na podjeździe łańcuch), wiatr wydaje się być sprzyjający i na zjeździe szybko nabieramy prędkości. Krzysiek (Pendolino), a później Tomasz, piłują po 40km/h i zabawa trwa. Na swojej zmianie zwalniam, dla mnie było za ciężko tym razem i nie chciałem się zagiąć. Kolejną premię w Zawadzie też odpuszczam, spokojnie wyciągając grupę na szczyt za Konarami. Z tyłu obserwuję rozgrywkę o złapanie najlepszego toru jazdy do odjazdu sprintujących kolarzy. Jak zawsze było mocno i chwilami niebezpiecznie. Dopiero łapę bakcyla do ścigania, kiedy Andrzej robi samotny odjazd na wyjeździe z Zawady. Nie możemy się jakoś początkowo zmobilizować i odjeżdża na kilkaset metrów. Nie wygląda to dobrze, ale po wyjechaniu na DK91 gonitwa za uciekinierem zaczyna nabierać rumieńców. Na 60-tym kilometrze doganiamy śmiałka (mijając uprzednio Jacka) i próbujemy go objechać. Niestety manewr był niezbyt dynamiczny i Andrzej wskakuje na koło ostatniemu kolarzowi z grupy. Nie ma co ukrywać, kilka chwil wcześniej jechaliśmy po 46km/h i trzeba kiedyś odpocząć – no to teraz jest okazja. Ja odpuszczam i zbieram siły na jakąś kontrę, która zapewne pojawi się jak tylko trochę odsapniemy. Kilka interwałów doprowadza do sytuacji, że w Radomsku pozostaje tylko trzech zawodników do finiszowania i mimo dotychczasowego trudu dzielnie walczą o pierwszą lokatę.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Time to create page: 0.110 seconds